Najpiękniejszy dzień w życiu.
Skosztujcie i zobaczcie, że dobry jest Pan:
Błogosławiony człowiek, który u niego szuka schronienia!Psalm 34;9
W 1979 roku ukończyłem 18 lat. Moim marzeniem teraz było; urodzić się jeszcze raz, być posłusznym rodzicom, nie rozrabiać, chodzić do szkoły…
Tak zwani „grzeczni” chłopcy schodzili mi z drogi.
Jako młody chłopak byłem bardzo zbuntowany, nie chciałem się uczyć, chodziłem na wagary. Wyrzucano mnie z różnych szkół, najczęściej za złe zachowanie. Rozbijałem się. Czułem się odrzucony i nikomu nie potrzebny. Znalazłem sobie grupkę kumpli, z którymi czułem się dobrze. Piliśmy alkohol, jak trzeba było wykombinować pieniądze na ten cel, nie miałem problemu, by kogoś okraść, a nawet własnych rodziców. Jak trzeba było komuś wlać, żeby zdobyć pozycję czy autorytet wśród kumpli, to też nie było dla mnie żadnym problemem. Na swoim osiedlu uchodziłem za rozbójnika. Tak zwani „grzeczni” chłopcy schodzili mi z drogi. W tym czasie ćwiczyłem też kulturystykę, co dodawało mi odpowiedniej postury. Nie bałem się nikogo. Ale co dziwne, kiedy kładłem się spać, wolałem, by światło było zapalone. Czegoś się jednak bałem – śmierci.
Zaczęła się walka o moje życie i moją duszę.
Pokój dzieliłem z moim bratem Mirkiem. Tak się nienawidziliśmy, że przedzieliliśmy ten pokój kotarą. W tym to czasie miało miejsce nawrócenie Mirka. Kiedy mówił mi o Chrystusie, nienawidziłem go jeszcze bardziej. Powiedziałem, że wszyscy mogą iść do „kociarzy”, ale ja na pewno nie! Brat żenił się i zaprosił mnie na wesele – przyjęcie weselne było w naszym domu. Pomyślałem, że się upiję i zrobię im „wesele”. Tego dnia znikąd nie mogłem zdobyć alkoholu ani pieniędzy, byłem więc trzeźwy na przyjęciu weselnym. Zobaczyłem młodzież, która śpiewa, gra i cieszy się życiem bez alkoholu. Wyglądali na szczęśliwych, śmiejących się, wesołych i śpiewali pieśni, które podobały mi się. Jeden z chłopaków towarzyszył mi, gdy wychodziłem na papierosa. Przyszedłem do kaplicy przy ulicy Wyspiańskiego 13 w Nowej Soli. Kaznodzieja mówił o śmierci i o tym, że chrześcijanie nie powinni się jej bać. Po nabożeństwie podchodzili do mnie wszyscy, witali się ze mną, mówili: dobrze, że jesteś. Czułem ich szczerość i miłość − płakałem. Zaczęła się walka o moje życie i moją duszę. Od tej pory całkowicie i bez wahania postanowiłem należeć do Jezusa. Koledzy pukali się w czoło i mówili, że ten Krzysiek od tego picia zwariował. Inni mówili, że zmieniłem wiarę dla dziewczyny, bo zacząłem sympatyzować z Elą z tej wspólnoty. Wiedziałem, co się ze mną stało i kto zmienił moje życie. W grudniu tego samego roku zawarliśmy związek małżeński.
Od tej pory całkowicie i bez wahania postanowiłem należeć do Jezusa.
Rozpocząłem edukację, chciałem skończyć szkoły, których wcześniej nie ukończyłem. Na lekcji języka polskiego mieliśmy opisać najpiękniejszy dzień w życiu. Koledzy opisywali imieniny, urodziny i inne święta. A ja pomyślałem, że najpiękniejszym dniem był ten, kiedy spotkałem Chrystusa. Moje marzenie o nowym życiu się spełniło − narodziłem się na nowo w moim duchu. To wszystko opisałem w swoim wypracowaniu. Gdy przyszedł czas na ocenę, nauczycielka nie oddała mojego wypracowania i poprosiła, abym pozostał, gdy klasa wychodziła do domu. Rozmawialiśmy na temat Boga. Zacząłem układać piosenki, śpiewać, i tak jest do dziś. Moja żona twierdzi, że nie śpiewam tylko wtedy, gdy śpię. Nadzwyczajne, bo wcześniej jąkałem się i z tego powodu byłem nieśmiały. Jeszcze w Nowej Soli stworzyliśmy zespół, tam też graliśmy. Gdy wyprowadziliśmy się do Gorlic, założyłem zespół misyjny „Armia Syloe” z którym dałem wiele koncertów w kraju.
Zamów nieodpłatny egzemplarz Ewangelii Jana.
Bóg szuka Ciebie – chcesz go odnaleźć?
Zachęcamy do udziału w Studium Biblijnym by sprawdzić jak się rzeczy mają.
Nie marnuj czasu i spotkaj się, by porozmawiać o swojej relacji z żywym Panem Jezusem Chrystusem.
Zapraszamy do rozmowy na naszym Czacie - prawy dolny róg strony
Wesprzyj naszą służbę, jeśli chcesz przyłączyć się do głoszenia ewangelii i propagowania chrześcijańskiego stylu życia.