W czym tkwi sekret?

„Całe Pismo przez Boga jest natchnione
i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów,
do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości”.

2 List Ap.Pawła do Tymoteusza 3:16

Moje rodzeństwo to starszy o rok brat Józef i młodsza Halinka. Bliźniacza siostra Halinki, Henryka mając trzy miesiące zmarła. Gdy dorastaliśmy, pamiętam jak rodzice starali się, aby nam dzieciom niczego nie brakowało. Tatuś Wacław pracował zawodowo, a mamusia Józefa zajmowała się domem. Pamiętam jak do późnych godzin wieczornych robiła na drutach dla nas swetry, czapki, rękawiczki. Szyła na maszynie sukienki i spodnie. Nigdy nie brakowało nam jedzenia. Rodzice bardzo się szanowali i dbali o nas i o dom.
Po ukończeniu szkoły podstawowej w Witkowie k/Szprotawy wyjechałam do Głogowa. Podjęłam naukę w Zasadniczej Szkole Budowlanej i zamieszkałam w internacie. Po ukończeniu tej szkoły zamieszkałam z koleżanką Zosią w wynajętym pokoju i podjęłyśmy pracę jako stażystki w Głogowskim Przedsiębiorstwie Budowlanym. Uczyłyśmy się samodzielnego życia.

W 1970 roku wraz z innymi dziewczętami wysłano nas na delegację do Leszna Górnego, do pracy na budowę osiedla mieszkaniowego budowanego na potrzeby tutejszej garbarni. Do pracy do tej miejscowości przyjechał zaraz po odbyciu zasadniczej służby wojskowej młody chłopak, Edek. Po kilku miesiącach znajomości wyszłam za niego za mąż. Mieliśmy wiele marzeń, przede wszystkim by uzyskać jak najszybciej swoje mieszkanie. W 1972 roku urodziłam córkę, Beatkę. Był to dla nas trudny czas wielu nieprzespanych nocy, bo nasza córeczka często chorowała, a mieszkaliśmy wtedy w malutkim pokoiku u obcej dla nas rodziny. Mój mąż okazał się bardzo pracowitym i zaradnym mężczyzną. W 1973 roku otrzymaliśmy swoje M-3 na drugim piętrze w nowo wybudowanym bloku wielorodzinnym nad restauracją “Diagonala” w Polkowicach. Przeżywaliśmy wielką radość, bo byliśmy nareszcie na swoim. W 1977 roku przyszła na świat nasza druga córka, Magdalena.

Mąż zaczął czytać Nowy Testament.
Czytał i, będąc pod głębokim wrażeniem Słowa Bożego

Któregoś dnia po powrocie z pracy mąż oznajmił mi, że następnego dnia kupi Pismo Święte od kolegi. Tak też uczynił. Mąż zaczął czytać Nowy Testament. Czytał i, będąc pod głębokim wrażeniem Słowa Bożego, zachęcał mnie też do czytania. Ja w tym czasie nie przejawiałam zainteresowania i powiedziałam mu „czytaj sobie sam, a mnie do niczego nie zmuszaj”. Uważałam się za osobę wierzącą, a tak naprawdę to miałam bardzo małe wiadomości w temacie wiary. Mąż jednak dzielił się ze mną tym co przeczytał każdego dnia. Miał coraz więcej pytań związanych z tradycją, a Słowem Pana Boga zapisanym na kartach Biblii. Moja sąsiadka Ola zaprosiła mnie i męża na nabożeństwo. Śpiewane pieśni i Słowo Boże dotykały mojego serca. Zaczęła się walka we mnie o to co mam w tej sytuacji uczynić, jaką podjąć decyzję. Sąsiadka zasugerowała mi, abym poprosiła Pana Boga o to, aby to On wskazał mi właściwą dla mnie drogę na dalsze lata mojego życia. Przeczytałam werset 6 z 14 rozdziału Ewangelii Jana mówiący o tym, że to Pan Jezus jest Drogą, Prawdą i Życiem. Kiedy czytając Biblię zrozumiałam cel ofiary Chrystusa poprzez śmierć, poprzez ukrzyżowanie zobaczyłam swoją grzeszność – zapragnęłam tu i teraz oddać swoje życie Jezusowi zapraszając Go do swojego serca, prosząc jednocześnie o wybaczenie moich wszystkich grzechów. Moje serce wypełnił błogi Pokój, którego wcześniej mi brakowało.

Krótko po tym w lutym 1981 roku mąż wyjechał z firmy “Dromex” na kontrakt do Libii zabierając ze sobą Biblię. Pod nieobecność męża zaczęłam czytać i ja. Na mojej drodze zaczęli pojawiać się ludzie, którzy mieli głęboką szczerą wiarę w Jezusa. Sąsiedzi Ola i Janek Wojtowiczowie opowiadali mi, bardzo budujące moją wiarę, historie. Pod nieobecność męża zabierali mnie i dziewczynki do lasu i ich rodziny mieszkającej w Biedrzychowej. Przy okazji mogłam poznawać wielu ich znajomych, ludzi bardzo mi życzliwych.

Zapragnęłam dzielić się tym czym teraz żyłam z moją rodziną. Pierwszą osobą, którą odwiedziłam była Renia Leszczyńska, bratowa mojego męża mieszkająca w Głogowie. Słuchała mnie uważnie i dała się namówić aby pojechać w następnym tygodniu na spotkanie ewangelizacyjne do Nowej Soli. Wróciła, radosna i odmieniona. W niedługim czasie przemiany doświadczył Janek, mąż Reni będący w głębokim uzależnieniu od alkoholu. Miałam też rozmowę z moim bratem Józkiem, który kilka razy odwiedzał nasze mieszkanie w Polkowicach, ze względu na to, że bardzo lubił nasze córki. Kiedy usłyszał, że opowiadam mu o Jezusie, który odmienia życie ludzi – odpowiedział, że dziwi mi się, że zmieniłam wiarę i głośno o tym mówię. Powiedziałam mu, że gdyby przeczytał Biblię to dowiedziałby się dlaczego jestem teraz taka jaka jestem i sam zachowywałby się podobnie. Po kilku miesiącach był już po właściwej stronie znajdując swoje szczęście za sprawą osobistego doświadczenia realnego Jezusa w swoim M2.

W niedługim czasie przemiany doświadczył Janek,
mąż Reni będący w głębokim uzależnieniu od alkoholu.

Izajasz 55;8

Edward wrócił z Libii w lutym 1982 roku, gdy w kraju obowiązywał stan wojenny. W 1989 roku jadąc z mężem i dziewczynkami oraz jeszcze dwoma rodzinami jadącymi swoimi samochodami na nasz urlop do Szczecinka ulegliśmy groźnemu wypadkowi. Nasz samochód zjechał z drogi, uderzył w przydrożne drzewo i dachował. Nie wiedziałam co się stało, bo w tym czasie jechałam z zamkniętymi oczami. Dało się słyszeć trzask zgniatanej blachy i brzęk tłuczonego szkła. Miałam wrażenie, że znajduję się w obracającym się bębnie betoniarki. Jako pierwszy zjawił się przy naszym samochodzie lekarz, który właśnie w tym czasie jechał swoim samochodem do pracy. To on udzielił nam pierwszej pomocy. Zaraz też przyjechały dwie karetki pogotowia ratunkowego. Jedna zabrała męża i zawiozła do szpitala w Pile, a druga córkę Beatkę do szpitala w Wałczu. Młodsza Madzia była w wielkim szoku, gdyż w czasie wypadku została wyrwana z głębokiego snu. Ja byłam cała obolała ze złamanymi żebrami. W niedługim czasie przyjechał wóz policyjny. Po wstępnych oględzinach wraku samochodu policjanci stwierdzili, że co najmniej dwie osoby nie żyją. Jak się okazało stan zdrowia męża określono jako krytyczny. Stracił 3 litry krwi, miał skomplikowane złamania lewej nogi w trzech miejscach, udo, podudzie, kostka, odbite płuca. Następnym było zapalenie i zator w płucach. Stan córki też był bardzo poważny. Groziła jej zapaść. Miała bardzo dużą opuchliznę głowy. Edward leżał prawie dziewięć miesięcy w gipsie. Wiele zawdzięczamy lekarzom z pilskiego szpitala. Okazali się prawdziwymi ratownikami. Wyciągnęli męża ze stanu, który nie rokował mu normalnego funkcjonowania w dalszym życiu. W tym trudnym okresie otrzymywaliśmy wsparcie od wielu przyjaciół, a przede wszystkim zapewnienie od Pana Boga o tym, że pomoże przejść przez wszystkie życiowe próby. Analizując to zdarzenie zdałam sobie sprawę z tego jak kruche jest życie człowieka. W jednej chwili można stracić wszystko, najbliższych członków rodziny, a nawet swoje życie. Nasz samochód “Wartburg” nadawał się tylko do kasacji. Mąż po rehabilitacji odzyskał sprawność, wrócił do pracy, jeździ samochodem.

Mija 36 lat od dnia kiedy świadomie przyjęłam prezent, zbawienie darowane w Jezusie Chrystusie na które w żaden sposób sobie nie zasłużyłam. Jestem szczęśliwą osobą pomimo trudnych doświadczeń. Moją modlitwą do Pana Boga jest to, abym mogła wytrwać przy Nim do końca moich dni będąc żywym świadectwem Jego obecności w życiu mojej rodziny.

Jestem szczęśliwą osobą pomimo trudnych doświadczeń.

Mam kochającego męża z którym przeżyliśmy już razem 45 lat. Kochane córki, Beatkę i Madzię, wspaniałych zięciów Radzia i Roberta oraz bardzo zdolne wnuczęta: Olę, Kasię, Jakubka i Oskarka. Mamy też wielu przyjaciół na których wsparcie i pomoc mogę zawsze liczyć. Wspólnie z córką i zięciem wybudowaliśmy domek w Jerzmanowej, gdzie teraz mieszkamy. Moją modlitwą do Pana Boga jest to, aby moja dalsza rodzina i znajomi mogli poznać i doświadczyć w swoim życiu obecności Pana Jezusa “Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna Swego jednorodzonego dał, aby każdy kto w niego uwierzy, nie zginął ale miał życie wieczne” (Ewangelia Jana 3:16).

Pan Bóg dopuszcza na nas różne doświadczenia, aby nas kształtować. Często nie rozumiemy Bożego celu i przewrotnie tłumaczymy sens Bożego działania. W każdym doświadczeniu znajdziemy szczelinę przez którą przenika promień światła. Ciernie nie zranią nas, jeśli nie przyczynimy się do tego swoim uporem. Słowo, które zraniło, smutna wiadomość, rana zadana przez bliską osobę, brak środków do życia, o tym wszystkim wie Ten, który współczuje tak jak nikt inny. On taż czuwa nad wszystkim, aby zobaczyć czy ufam Jemu bezgranicznie. Po przejściu prób jesteśmy mocniejsi i mądrzejsi.

Kiedy zaczynam myśleć i analizować to, co wydarzyło się na przestrzeni ponad 60-ciu lat mojego życia to jestem pełna podziwu, podziwu nie dla siebie samej, ale dla Pana Boga jak On jest cierpliwy i kochający. Mój ulubiony psalm to Psalm 103 “Błogosław, duszo moja Pana”.

W Ewangelii Jana 16:13 Jezus powiedział o Duchu Świętym, że: ”Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe”. On używa do tego przede wszystkim Biblii „Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości” (2Tym3:16). Jak więc z cytowanego wersetu wynika, Pismo zawiera pełny i zrozumiały obraz Bożej prawdy, która jest potrzebna do życia w pobożności. Pismo napomina tych, którzy źle się zachowują, ale także wskazuje na życie według Bożych zasad. Wzywa do poprawienia tego co złe i ukazuje dobre zachowanie. W Liście do Rzymian ap. Paweł napisał: „Cokolwiek bowiem przedtem napisano, dla naszego pouczenia napisano, abyśmy przez cierpliwość i przez pociechę z Pism nadzieję mieli” (15:4). A więc Słowo Boże nie tylko mówi wierzącym jak żyć, a także zachęca do wytrwałości. Jakże często spotykam w mieszkaniach znajomych egzemplarze Pisma Świętego, które są tylko i wyłącznie ozdobą półki lub regału. Z lekturą, studiowaniem Biblii jest w naszym społeczeństwie wręcz tragicznie, może dlatego mamy społeczeństwo niby chrześcijańskie, a normy moralne w społeczeństwie są coraz niższe.

Pismo zawiera pełny i zrozumiały obraz Bożej prawdy,
która jest potrzebna do życia w pobożności.

Boży Syn, obraz Boga niewidzialnego, przyszedł na ziemię i nie przyniósł choroby, ale uzdrowienie, nie przyniósł bólu, ale ukojenie, nie przyniósł śmierci, ale życie. W ten sposób pokazał, czego chce dla świata Bóg. Kiedy zaś wstąpił do nieba, obiecał, że powróci.  Od Jezusa dowiadujemy się, że to jak wygląda dzisiejszy świat, nie jest wolą Bożą. To, co dzieje się na świecie, nie podoba się Bogu, podobnie jak nam. Gdy spoglądam na życie Jezusa, widzę co czuje Bóg, gdy patrzy na nieszczęścia, przez które przechodzą ludzie. Kiedy otwieram Ewangelię, widzę jak Jezus spogląda na siostry opłakujące śmierć brata, widzę, jak reaguje na wdowę, która utraciła jedynego syna. Widzę spływające po Jego policzkach łzy, smutek i wzruszenie. Twarz Jezusa to twarz Boga, a twarz ta jest zalana łzami. Bóg postawił w ogrodzie Eden drzewo poznania dobra i zła, i dał człowiekowi wolność wyboru: „Możesz zerwać ten owoc, okazać nieposłuszeństwo i odejść ode mnie albo możesz mi zaufać i zachować miłość do mnie”.

Historia Krystyny Leszczyńskiej pochodzi z książki “Szczęściarz urodzony w PRL-u”
---------

Zamów nieodpłatny egzemplarz Ewangelii Jana.

Bóg szuka Ciebie – chcesz go odnaleźć?

Zachęcamy do udziału w Studium Biblijnym by sprawdzić jak się rzeczy mają.

Nie marnuj czasu i spotkaj się, by porozmawiać o swojej relacji z żywym Panem Jezusem Chrystusem.

Zapraszamy do rozmowy na naszym Czacie - prawy dolny róg strony

Wesprzyj naszą służbę, jeśli chcesz przyłączyć się do głoszenia ewangelii i propagowania chrześcijańskiego stylu życia.


Serwis internetowy www.ewangelia.pl wykorzystuje pliki cookies, które umożliwiają i ułatwiają Ci korzystanie z jego zasobów. Korzystając z serwisu wyrażasz jednocześnie zgodę na wykorzystanie plików cookies.