Świat polityki.

A Jezus, rzekł im:
Nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci,
co się źle mają; nie przyszedłem wzywać
do upamiętania sprawiedliwych, lecz grzeszników.

Ewangelia św.Marka 2;17

Urodziłem się na kresach w okolicach Równego na Ukrainie. Po wojnie osiedliliśmy się na Ziemiach Odzyskanych. Od małego chłopca interesował mnie świat i rzeczy na tym świecie. Mając 19 lat wstąpiłem do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Poprzez swoją aktywność szybko awansowałem. Poznawałem mechanizmy manipulacji i walki o swoje racje. W międzyczasie poznaję fajną dziewczynę, zakochujemy się w sobie. Ona mocno nalega abyśmy wzięli ślub kościelny. Mnie to było obojętne. Pomyślałem: Jak chce to niech tak będzie. Kiedy udaliśmy się na rozmowę do księdza i gdy usłyszał, że jestem niewierzący powiedział, że warunkiem udzielenia ślubu będzie mój chrzest. Nie mając więc jego zgody udałem się w tej sprawie do Wrocławia do arcybiskupa Kominka. Biskup zgodził się i przekazał zadanie udzielenia ślubu zaskoczonemu księdzu.

W niedługim czasie po weselu urodziła się nam córeczka. Gdy miała 3 latka lekarz stwierdził u niej cukrzycę. Nie uwierzyliśmy temu doktorowi więc kolejne badania zostały przeprowadzone w pięciu różnych Przychodniach Zdrowia. Wszystkie potwierdziły, że dziecko ma cukrzycę. Zaczął się dla nas trudny czas płaczu, narzekania i trwogi o dalsze życie naszej córeczki. Któregoś dnia moja żona powiedziała do mnie. Albin przypominasz sobie jak twój ojciec mówił, że jest jeden najlepszy lekarz do którego nie trzeba się rejestrować tylko w potrzebie przyjść o każdej porze dnia i nocy, a on przyjmie. Uklęknęliśmy, łzy wypełniły moje oczy bo tu przecież chodziło o zdrowie naszej córeczki. Poprosiliśmy o ratunek Jezusa Chrystusa. Żona udała się z małą na kolejne badania do Przychodni. Na drugi dzień po badaniach mieliśmy telefon od zdziwionej pani doktor, która powiedziała, że wydarzyło się coś czego ona za bardzo nie rozumie. Nowe wyniki badań nie potwierdzają obecności cukrzycy u naszego dziecka – cud!

Nowe wyniki badań nie potwierdzają
obecności cukrzycy u naszego dziecka – cud!

W 1980 roku zostaję wybrany na sekretarza Zarządu Głównego w Warszawie. Stanowisko na tyle poważne, że miałem przywilej kilkakrotnie wzywać na dywan ministra budownictwa. Nastał trudny czas strajków robotniczych i stanu wojennego. Moje ambicje kolejnych awansów gasły. Sam nie wiem dokładnie jak to się stało. Będąc przecież człowiekiem prorządowym, poprzez swoją postawę znalazłem się po stronie opozycji. Solidarnościowcy w tym czasie szukali sojuszników. Miałem kilka telefonów od ludzi Wałęsy.

W maju 1983 roku doszło do mojego spotkania z Wałęsą, Mazowieckim i Geremkiem, które odbywało się w moim mieszkaniu na Bemowie. O godzinie dziesiątej był nalot SB na mieszkanie i wszystkich nas (szesnaście osób) zawieźli i osadzili na kilka dni na Rakowieckiej. Po zwolnieniu mnie z więzienia przydzielono mi „ochronę” w osobie pułkownika SB, który co tydzień lub dwa wzywał mnie do siebie na dywan.

Któregoś dnia miałem jakieś opory aby pójść do niego więc pułkownik zagroził, że jeżeli nie przyjdę to wyśle po mnie stójkowych, co też uczynił. Od tego czasu wolałem abyśmy spotykali się na terenie neutralnym. Pułkownik przyjął moją propozycję i co dwa tygodnie spotykaliśmy się na kawie. Któregoś wieczora szedłem na spotkanie podziemia, przechodząc przez ulicę na skrzyżowaniu oddalonym od mojego domu o jakieś sto metrów. Zostałem przejechany przez samochód prowadzony przez funkcjonariusza SB. Straciłem przytomność, połamana noga i żebra. Ktoś pobiegł do mojego domu i powiadomił o wypadku moją małżonkę. Po jakimś momencie odzyskałem przytomność. Pierwsze słowa jakie wypowiedziałem to – ja żyję!, ja żyję! A co by się zemną stało gdybym zginął?. Zrozumiałem, że ten wypadek to dla mnie poważne ostrzeżenie i muszą w moim życiu nastąpić radykalne zmiany. Gdy żona odwiedziła mnie w szpitalu poprosiłem ją aby przyniosła mi egzemplarz Nowego Testamentu, który wiele lat temu otrzymałem od mojego ojca. Jako dziecko trochę go czytałem. Moi rodzice, rodzeństwo byli ewangelicznie wierzącymi ludźmi, a sprawy wiary od mojej młodości do tej pory były poza mną. Podczas czytania moje serce i duchowe otworzyły się na Jezusa. Postanowiłem, że kiedy opuszczę szpital to pójdę do kościoła na nabożeństwo.

Żona uważała, że zielonoświątkowcy to pomyleni ludzie.

Gdy przyszedłem do zboru zielonoświątkowego powiedziałem do znajomego Jurka Koziury, że tu będę chodził i za trzy miesiące chcę być ochrzczony. Żona uważała, że zielonoświątkowcy to pomyleni ludzie. Gdy widziała mnie czytającego Pismo Święte stwierdziła, że uraz po wypadku sprawił, że padło mi również na głowę. Czytając odnajdowałem piękne rzeczy i Bożą miłość. “Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony ty i twój dom”. Dzieliłem się więc czytanym Słowem z moją żoną. Po upływie sześciu miesięcy od mojego chrztu ochrzciła się moja żona, a po roku nasza córka. Dowiedziałem się, że zielonoświątkowcy modlili się o nawrócenie budowlańca gdyż planowano rozpoczęcie budowy budynku kościoła. Jestem inżynierem budowlanym, a więc byłem tą właściwą, potrzebną kościołowi osobą.

W tym czasie Pan Bóg pokazał mi prawdziwy obraz polityki, ludzi i to wszystko co się za nią kryje. Po kilku miesiącach od mojego nawrócenia przyszli do mnie ludzie z “Solidarności” i powiedzieli, że w Warszawie będzie miała miejsce wielka manifestacja i muszę z nimi tam być. Powiedziałem im, że polityka jest już poza mną i nigdzie nie pójdę. Ale w rozmowie z Panem Bogiem usłyszałem wyraźne – idź!. Przyszedłem na miejsce i zobaczyłem ogromny tłum. Wszedłem w trzeci rząd gdzie w kilku pierwszych byli sami przywódcy. Na przeciwko nas szła wielka tylariera ZOMO. Tłum ruszył, pojawili się ZOMO-wcy z prawej i z lewej strony, obleciał mnie strach. Gdy uszliśmy może z trzydzieści metrów ZOMO-wcy przypuścili szturm na wysokości kościoła Stanisława Kostki. Błyskawicznie rozparcelowali pałkami pierwsze rzędy maszerujących. Działacze, przywódcy leżeli na ulicy jak rozkwaszone żaby z kajdankami na rękach. Tłum został wyparty do tyłu, a ja stałem nietknięty. Nikt mnie nie szarpał i nie bił. W pewnym momencie podszedł do mnie oficer ZOMO i pytał co ja tutaj robię?. Odpowiedziałem, że zastanawiam się w którą stronę mam pójść. Wskazał mi ręką plac Wilsona i powiedział, że w tamtym kierunku mam pójść. Odpowiedziałem, że tam nie pójdę bo jego ludzie mnie spałują. Oficer więc wezwał dwóch zomowców, którzy wyprowadzili mnie w bezpieczne miejsce i odeszli.

Modliłem się i próbowałem opowiadać o żywym Jezusie
moim kolegom, ale zamiast być wysłuchanym zostałem przez nich wyśmiany.

Telewizje zagraniczne filmowały zajścia i już o godzinie dwudziestej w Paryżu, Londynie, i Rzymie szły informacje, że zostałem aresztowany wraz z innymi działaczami opozycji. A ja w tym czasie byłem z żoną na naszej działce. Zrozumiałem, że Pan Bóg czasami nawet swoich posyła do jaskini lwa aby pokazać, że On naprawdę może ochronić swoich. Bez Jego wiedzy nawet włos z naszej głowy nie spada. Modliłem się i próbowałem opowiadać o żywym Jezusie moim kolegom, ale zamiast być wysłuchanym zostałem przez nich wyśmiany.

Był rok 1990 – otrzymałem niespodziewanie zaproszenie z ambasady kanadyjskiej na bankiet do hotelu “Mariott”. Zastanawiałem się nad tym czy moja obecność wierzącego człowieka jest tam wskazana. Na dzień przed planowanym bankietem otrzymuję informację, że będzie to spotkanie z amerykańskim kosmonautą Jamesem Irwinem, który wraz z astronautą Davidem Scottem 30 lipca 1971 roku lecąc statkiem kosmicznym “Apollo 15” wylądowali na księżycu.

W dużej hotelowej sali zgromadziło się ponad trzysta osób. Byli tam ministrowie, posłowie, senatorzy, marszałkowie i inne ważne osobistości. James prawie przez dwie godziny głosił im Ewangelię o Jezusie mówiąc im, że jest On jedynym ratunkiem dla Polski i dla nich osobiście. Dało się zauważyć przerażenie na wielu twarzach i pytający wzrok – O co tu chodzi?. Kompletna cisza zaległa na sali gdy James Irwin swoje wystąpienie zakończył modlitwą. Uradowany podszedłem do niego i przy pomocy tłumaczki powiedziałem “Drogi Bracie przyjechałeś tu zrobić to o co modliłem się od roku. Powiedziałeś im to czego ja nie mogłem gdyż mnie nie chcieli słuchać. Tak więc Pan posłał człowieka z Księżyca aby mogli usłyszeć.

Powiedziałeś im to, czego ja nie mogłem gdyż mnie nie chcieli słuchać.
Tak więc Pan posłał człowieka z Księżyca aby mogli usłyszeć.

W 1988 roku miałem niesamowite przeżycie otóż po modlitwie zapadłem w głęboki sen. Otwieram duchowe oczy i widzę, że jestem na autostradzie, widzę samochody, a przede mą ciemne granatowe Niebo. Nagle słyszę trzask pękającego Nieba i słyszę jak otwiera się wielka brama i widzę niesamowitą jasność, która nie razi moich oczu i widzę Jezusa idącego w moim kierunku. Odczułem w sposób fizyczny Jego Miłość i to jak mój duch go kocha. Zapamiętałem Jego smutną twarz wyrażoną słowami “czy zastanę wiarę jak powrócę?”.

Dobrze jest zdobywać wykształcenie i wiedzę, ale jestem zdania, że nie powinno się dążyć do wielkich stanowisk w tym świecie. Bo czym wyższe tym dalsze od Pana Boga. Nie ma poza Jezusem Zbawicielem człowieka który wskazywał by na lepsze życie, bo On jest jedyną Drogą, Prawdą i Życiem. Od tamtych dni, Bóg zmienił całe moje życie. Wielokrotnie odczuwałem Jego obecność. Zostałem napełniony Duchem Świętym i prowadzony przez Niego w cudowny sposób w życiu. Pokazał mi czym jest polityka, to szambo w którym nie ma miejsca dla ludzi wierzących. A patrząc z perspektywy wielu ostatnich lat, jestem przerażony zmianą osobową moich dawnych kolegów i dziękuję Bogu, że mnie już w śród nich niema. Bóg mi wynagrodził to wieloma błogosławieństwami, cudami które mogłem oglądać i przeżywać, a największym było cudowne widzenie osoby Jezusa, który stał się moją miłością. Dziękuję Mu za wszystko, co mnie spotkało.

Historia Albin Melcera z książki “Szczęściarz urodzony w PRL-u”
---------

Zamów nieodpłatny egzemplarz Ewangelii Jana.

Bóg szuka Ciebie – chcesz go odnaleźć?

Zachęcamy do udziału w Studium Biblijnym by sprawdzić jak się rzeczy mają.

Nie marnuj czasu i spotkaj się, by porozmawiać o swojej relacji z żywym Panem Jezusem Chrystusem.

Zapraszamy do rozmowy na naszym Czacie - prawy dolny róg strony

Wesprzyj naszą służbę, jeśli chcesz przyłączyć się do głoszenia ewangelii i propagowania chrześcijańskiego stylu życia.


Serwis internetowy www.ewangelia.pl wykorzystuje pliki cookies, które umożliwiają i ułatwiają Ci korzystanie z jego zasobów. Korzystając z serwisu wyrażasz jednocześnie zgodę na wykorzystanie plików cookies.