Jak dobrze, że się urodził :)
Większość Czytelników słyszała o narodzinach Pana Jezusa w Betlejem ponad dwa tysiące lat temu.
Dziś celebruje je nabożnie w różny sposób, lub obojętnie “zalicza” kolejną uroczystość, obsypując się prezentami, bez wnikania specjalnie w istotę tych Świąt.
Wydarzenie to jednak zmieniło bieg historii całego świata i życie wielu ludzi którzy Mu zaufali.
A czy w Twoim życiu cokolwiek się zadziało w związku z Jego narodzinami?
Poniżej chcę pokazać historię Denny’ego, który na serio potraktował ofertę Jezusa, Który zachęca każdego do pojednania się z Bogiem Ojcem, za Jego jedynym pośrednictwem i szczerze zaprasza do niecodziennej przyjaźni, pełnej bezpieczeństwa:
“Jezus powiedział: Ja jestem droga i prawda i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie.” Ewangelia Jana 14;6
***
Płynna wdzięczność.
Powiadam wam:
Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika,
który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych,
którzy nie potrzebują nawrócenia.Ewangelia wg św. Łukasza 15,7
Miałem kiedyś okazję słyszeć świadectwo mojego syna Denny’ego. Nigdy wcześniej nie słyszałem, żeby wygłosił jakieś przemówienie. Nie zapomnę, jak tym razem wygłosił mowę swojego życia. Zawsze będę pamiętał wahanie widoczne w pierwszych wypowiedzianych przez niego słowach. Stał ze spuszczoną głową, niemal jakby się wstydził tego, co mówi:
„Jak większość z was wie, urodziłem się w naprawdę dobrym chrześcijańskim domu. Było to w Wilmore w Kentucky. Bardzo wcześnie usłyszałem o Chrystusie. Kiedy miałem siedem lat, moja mama pomodliła się razem ze mną, żebym przyjął Chrystusa i wtedy też Go znalazłem. Kolejne dwa czy trzy lata to szereg cennych wspomnień związanych z obecnością Chrystusa w moim życiu. Kiedy zacząłem wchodzić w okres dorastania, a więc wkroczyłem w wielką przepaść wypełnioną poczuciem niższości, miałem nieproporcjonalnie duże jabłko Adama i za małe mięśnie. Zacząłem wówczas więcej myśleć o sobie zamiast o Chrystusie i okazało się, że wkrótce znalazł się On na marginesie mojego życia. Do czasu college’u byłem już przekonany, że chrześcijaństwo jest tylko kolejną religią, a kiedy poszedłem na uniwersytet, byłem dumny z mojego ukrytego ateizmu. Wierzyłem, że na uniwersytecie znajdę się w otoczeniu ludzi otwartych i niezależnych, ale spotkało mnie rozczarowanie…
Siedziałem kiedyś na sali, kiedy jeden z profesorów szydził ze studenta, który zasugerował, że w stworzeniu świata mógł brać udział czynnik ponadnaturalny. Przekonałem się, że każdy z wykładowców miał ukryte zamiary i uprzedzenia, i że starali się oni przekazać mi obraz rzeczywistości, który ani nie pasował do tego, czego mnie uczono w domu rodzinnym, ani do tego, czego sam dowiedziałem się już na temat życia. Zacząłem więc drogę powrotną do Chrystusa, a On zaczął przybliżać się do mnie. Wreszcie skończyłem medycynę i rozpocząłem staż. Przekonałem się, że mogę pracować przez trzydzieści sześć godzin, obywając się bez snu, ale też odkryłem, że kiedy nie rozmawiam z Chrystusem, On nie rozmawia ze mną. I znów Chrystus znalazł się na marginesie mojego życia, zostawiając ogromną pustkę w samym jego centrum. Ale pustka ma charakter tymczasowy. Zanim się zorientowałem, miejsce Chrystusa zajęły inne pragnienia i zachcianki. Powoli zacząłem sobie uświadamiać, że jeśli Bóg nie uczyni jakiegoś cudu w moim życiu, to przegrałem i to na całej linii. Wziąłem więc dzień wolnego i poświęciłem go na post i modlitwę. Nie polecam wam tego sposobu, chyba że jesteście gotowi na zmiany.
Sześć tygodni później jeden z kolegów pośliznął się podczas operacji, a trzymane przez niego narzędzie chirurgiczne przebiło mi rękawiczkę jednorazową, znalazłem się więc na oddziale, bez stażu,
za to ze śmiertelną odmianą zapalenia wątroby. Miałem mnóstwo czasu na czytanie Biblii i modlitwę. Nie miałem nic innego do roboty. Dowiedziałem się, czym jest silny ból, poważne dolegliwości i głęboka depresja, ale, co ciekawe, teraz, kiedy patrzę wstecz, w ogóle tego nie pamiętam. Pamiętam jedynie, że w tamtym okresie Jezus Chrystus na powrót stał się dla mnie namacalną rzeczywistością, że na nowo znalazł się w centrum mojego życia, a wspomnienie Jego obecności usunęło pozostałe wspomnienia w cień.
Pan Jezus dotknął mnie i uleczył. Kiedy to uczynił, sądziłem, że udzieli mi też gwarancji na przyszłość. Ale z zaskoczeniem przekonałem się, że tak się nie stało, co mnie zaniepokoiło. Zapytałem Go o to, a On odpowiedział, że nawet apostołowi Pawłowi nie dał żadnej gwarancji dotyczącej dnia jutrzejszego, dlaczego miałby zatem udzielić jej mnie. Doszedłem do przekonania, że Bóg nikomu nie udziela osobistej gwarancji na przyszłość, a to zmieniło mój styl życia.
Już niczego nie uznaję za oczywiste. Ani mojej żony, ani moich dzieci, ani pracy, ani każdego nowego dnia. Niczego nie uważam za rzecz oczywistą. Czasami, kiedy jadę rano do pracy, patrzę na wschodzące na linii horyzontu słońce i czuję na policzkach wilgoć wdzięczności dla Boga za nowy dzień, który mi ofiarował. To Jego specjalny dar miłości dla mnie, żebym się nim cieszył i użył Go dla Jego chwały. Nie jest to najgorszy pomysł na życie”.
Czy znasz to miejsce, w którym wieczność zazębia się z czasem, zlewając się z nim w jedno? Życie w takim miejscu czyni życie bogatszym, co jest możliwe tylko wtedy, gdy żyjemy, nie mając żadnej innej gwarancji oprócz Jezusa.
***
Wszystko to co przeczytałeś, doświadczenie wielkości Boga, może stać się też Twoim osobistym doświadczeniem – Jezus Cię kocha i chce darować Ci nowe bezpieczne życie i pewność zbawienia.
Poniżej możesz skorzystać z linków, które Ci pomogą obrać Boży kierunek w życiu 🙂
Zamów nieodpłatny egzemplarz Ewangelii Jana.
Bóg szuka Ciebie – chcesz go odnaleźć?
Zachęcamy do udziału w Studium Biblijnym by sprawdzić jak się rzeczy mają.
Nie marnuj czasu i spotkaj się, by porozmawiać o swojej relacji z żywym Panem Jezusem Chrystusem.
Zapraszamy do rozmowy na naszym Czacie - prawy dolny róg strony
Wesprzyj naszą służbę, jeśli chcesz przyłączyć się do głoszenia ewangelii i propagowania chrześcijańskiego stylu życia.