Byłem bramkarzem.
Kogóż innego mam w niebie, jeśli nie ciebie?
I na ziemi w nikim innym nie mam upodobania!Izajasz 55;8
Rudno – to wioska pomiędzy Świętnem, a Wolsztynem gdzie przyszedłem na świat i wychowywałem się z czwórką rodzeństwa w patologicznej rodzinie terroryzowanej przez ojca alkoholika. Żyliśmy w ciągłym strachu, każdy powrót pijanego ojca do domu niósł bowiem ze sobą nieobliczalne skutki dla nas dzieci i mamy. Już jako mały chłopiec zastanawiałem się nad tym dlaczego my musimy tak cierpieć, a sąsiedzi biernie przyglądają się naszej poniewierce. Zdarzało się, że zimą w nocy zrywani ze snu uciekaliśmy na boso z domu przed szalejącym ojcem. Wyczekiwaliśmy na zimnie oczekując chwili, kiedy się uspokoił i zasnął, a wtedy mogliśmy powrócić.
Sąsiedzi gdy takie sytuacje następowały w czasie mocnych mrozów dawali nam czasami schronienie w oborach i chlewach razem ze zwierzętami. Ciągle na wszystko brakowało w domu pieniędzy. Nie było ich na zeszyty i książki więc z tego powodu wstydząc się rówieśników nie przychodziłem na lekcje. Mając 14 lat uciekłem z domu do wujka do innej wsi. Jemu jednak nie zależało aby wyprowadzić mnie na ludzi, ale zobaczył, że dając mi schronienie zyskuje tanią siłę roboczą. Ani razu nie zapytał czy chciałbym dalej uczyć się w szkole. Słyszałem jak ludzie mówili o mnie „z niego to nic dobrego nie wyrośnie, a może się okaże, że będzie jeszcze gorszy niż jego ojciec”. Mając 15 lat nękany myślami samobójczymi miałem dość życia w stresie, strachu i sąsiedzkiej pogardzie. Krótko po tym spotkałem kierownika prowadzącego prace melioracyjne. Ten znając moją sytuację zaproponował mi pracę w melioracji.
Zdarzało się, że zimą w nocy zrywani ze snu
uciekaliśmy na boso z domu przed szalejącym ojcem.
Pracując zaczęły ożywać we mnie wcześniejsze marzenia o wyrwaniu się z tych dołów społecznych i zostaniu kimś kogo będą ludzie szanować. W 1988 roku mój ojciec zginął tragicznie. Idąc pijany drogą został przejechany przez samochód. Po wypłacie poszedłem na dyskotekę na której doszło do dużej bijatyki w której miałem swój udział. Dostrzegł mnie szef dyskoteki i zaproponował mi pracę “bramkarza”. Pomyślałem to jest właśnie moja życiowa szansa, moją dewizą będzie bronić słabszych. Pracując ciężko na rowach nabierałem tężyzny fizycznej, dodatkowo ćwiczyłem też boks. Dumny z tego, że mam pracę swoje pieniądze nie zauważyłem zagrożenia ze strony sporej grupy pojawiających się kumpli, którzy nalegali abym wpuszczał ich na dyskotekę za darmo, a oni rewanżowali mi się „kielichem”. Potrzeby rosły więc zacząłem podbierać kasę z biletów stawiając kolegom i sam zacząłem coraz więcej pić.
To, że byłem ostry w bójce zauważyli spece od robienia interesów i za grosze wynajmowano mnie do ściągania długów. Rosłem w pychę, że teraz wielu musi się naprawdę ze mną liczyć, ale miałem też opozycyjnych konkurentów. Na dyskotekach pojawiali się goście z nowymi propozycjami i możliwościami zarabiania większych pieniędzy.
Byli to ludzie, którzy brali różne prochy. Pod wpływem alkoholu często gubiłem się w swoich kompetencjach zamiast bronić słabych coraz częściej biłem właśnie ich. W 1989 roku dostałem propozycję pracy „bramkarza” w kawiarni „Kaukazka” w Wolsztynie. Uznałem tę propozycję za wielki awans społeczny. Tu na jednej z pierwszych dyskotek poznaję pewną dziewczynę i jej przyjaciół. Serce mi wtedy mówiło, że to jest właśnie ta dziewczyna z którą chciałbym przeżyć moje życie. Zaczęły targać mną wątpliwości gdy dowiedziałem się, że jest licealistką i pochodzi z dobrego domu. W jej paczce był Radek z którym się zaprzyjaźniłem, ten chłopak naprawdę lubił imprezować. Był jak to się mówi swój chłop.
Na jednym ze spotkań Radek oznajmił towarzystwu, że się nawrócił, powierzył swoje życie Jezusowi i powiedział nam wprost to, że my jesteśmy grzesznikami i potrzebujemy zmian w swoim życiu. Wyśmiałem go i wyszedłem. Miałem świadomość, że straciłem fajnego kompana. Stałem się wtedy bardzo nerwowy, impulsywny, po prostu arogancko szalony w swoich reakcjach na zewnętrzne bodźce. Gdy widziałem na ulicy szarpiących się kolesiów już tam byłem i angażowałem się w bijatykę, i często dostawali obaj. Lubiłem zadymy. W nich odreagowywałem dołujące mnie problemy. Czasami znajdowałem się w okolicznościach bardzo niebezpiecznych w których grożono mi bronią. Nie robiło to na mnie większego wrażenia. Obojętnym mi było wtedy czy będę żył czy też będę musiał zginąć.
…i powiedział nam wprost to, że my jesteśmy grzesznikami
i potrzebujemy zmian w swoim życiu.
………………………………………………………………. Wyśmiałem go i wyszedłem.
W niedługim czasie dowiedziałem się, że sugestiom Radka uległo kilka osób, a wśród nich i moja dziewczyna. Zaczęła robić mi wykłady z moralności. Szalałem, przeklinałem, wdawałem się w kolejne bójki przebywałem w towarzystwie pijących chłopaków i dziewczyn i coraz więcej piłem.
W roku 1993 moja dziewczyna w bardzo zdecydowany sposób oznajmiła mi, albo pójdę na radykalne zmiany w moim życiu bo w przeciwnym razie będziemy musieli definitywnie się rozstać. Powiedziała mi to tak stanowczo, że aż mną tąpnęło. W 1993 roku otrzymałem ofertę wyjazdu do Niemiec, aby w szybkim czasie zarobić duże pieniądze okradając jubilerów. Propozycję tą mi przekazał podekscytowany mój kolega drugi „bramkarz”. Przez chwilę się zastanawiałem i odrzekłem mu, że nie pojadę i jemu też odradzam bo czuję, że będą problemy. Nawymyślał mi od głupców, że niczego się w życiu się nie dorobię jeżeli będę sterczał w dyskotece. Dziesięć dni po akcji został aresztowany i dostał 10 lat. Stracił rodzinę i cały swój majątek odsiadywał wyrok w niemieckim więzieniu. Pod koniec 1993 roku pojechałem do swej dziewczyny, pokłóciłem się z nią i przygnębiony wracałem do domu. Autobusem dojechałem do Świętna, a dalej szedłem pieszo przez las. Czułem się fatalnie, napełniony goryczą, sprawy nie układały się dobrze przygniatał mnie jakiś ogromny ciężar i nagle ożyły we mnie słowa Radka, który powiedział „jeżeli będzie ci kiedyś w życiu bardzo ciężko to zawołaj – Jezu pomóż, zmień mnie bo ja już tak dalej nie mogę. Porozglądałem się wokół siebie czy nikt mnie nie widzi i nie słyszy i wtedy zawołałem. Nagle atmosfera przybicia ustąpiła – niesamowite Radek miał rację to działa. Ciężar ustąpił, ale pojawiły się na okrągło pulsujące myśli – gdzie będziesz jak umrzesz? Kiedy wszedłem do domu mama zauważyła, że coś się ze mną dzieje bo zapytała czy nie jestem chory. Do końca dnia rozmyślałem nad tym co mi się przytrafiło. Na drugi dzień pojechałem do Wolsztyna i opowiedziałem Izabeli, mojej dziewczynie co uczyniłem i co się ze mną dzieje. Przeprosiłem ją za wszystkie przykrości, a ona wtedy powiedziała mi, że są ludzie, którzy się o mnie modlą. W drodze powrotnej do Rudna znowu jak bumerang powracały myśli – co zrobisz jak umrzesz? Porozglądałem się wokół siebie upewniając się, że nikt mnie nie widzi i nie słyszy za wcześniejszą sugestią Radka zawołałem Boże zrób coś bo ja już tak dłużej nie mogę. W domu mama znowu zapytała o mój stan zdrowia bo musiałem dziwnie wyglądać.
Wieczorem udałem się do pracy w dyskotece. Do północy przeżywałem koszmar powtarzających się myśli. Głośna muzyka i krzyki bawiących się i te myśli to było nie do zniesienia. O północy zawołałem; Jezu weź moje życie i zmień je, ja już tak dłużej nie mogę i nie chcę tak żyć. Nagle coś pękło wiedziałem, że mam świadomość bliskości Pana Boga zewsząd otoczyły mnie fale nieznanej mi dotąd miłości. Kolega patrzył na mnie dziwnym wzrokiem co się ze mną dzieje.
Po chwili do niego mówię, wiesz ja przed chwilą nawróciłem się do Boga i ty też powinieneś to uczynić, a on na to, tobie już całkiem odbiło pakuj się i spadaj do domu. Pojechałem do Izabeli opowiedziałem jej moje przeżycia potwierdziła ich autentyczność radując się z tego co mogłem przeżyć. Zaczął się proces gruntownych przemian w moim sposobie funkcjonowania. Odkryłem, że Jezus Chrystus umarł i zmartwychwstał dla mnie i jest moim Zbawicielem i najlepszym przyjacielem.
Odkryłem, że Jezus Chrystus umarł i zmartwychwstał
dla mnie i jest moim Zbawicielem i najlepszym przyjacielem.
Poznałem wielu wspaniałych ludzi. Zalegalizowaliśmy nasz związek, Iza jest moją wspaniałą żoną. Mam bardzo dobrych teściów. Wychowywaliśmy Mateusza syna mojej siostry. Obecnie ma 26 lat gdy go wzięliśmy miał 8 lat. Mateusz – niepełnosprawny kajakarz przygotowuje się do olimpiady w Buenos Aires. Teraz wiem, że moje życie ma głęboki sens. Spełniło się moje marzenie zrobiłem zawodowe prawo jazdy. Pracuję jako kierowca autobusu w prywatnej firmie. Jesteśmy z Izą zaangażowani w przybliżaniu Ewangelii mieszkańcom miasteczka Babimost. Mamy wielu szczerych wspierających nas przyjaciół w całym kraju.
Zamów nieodpłatny egzemplarz Ewangelii Jana.
Bóg szuka Ciebie – chcesz go odnaleźć?
Zachęcamy do udziału w Studium Biblijnym by sprawdzić jak się rzeczy mają.
Nie marnuj czasu i spotkaj się, by porozmawiać o swojej relacji z żywym Panem Jezusem Chrystusem.
Zapraszamy do rozmowy na naszym Czacie - prawy dolny róg strony
Wesprzyj naszą służbę, jeśli chcesz przyłączyć się do głoszenia ewangelii i propagowania chrześcijańskiego stylu życia.