Baptysta czy buddysta

Urodziłem się w Kożuchowie, dorastałem w Nowej Soli. Ukończyłem z wyróżnieniem Technikum Leśne w Rogozińcu i podjąłem pracę w nadleśnictwie Trzebież, 250 km od rodzinnego domu. Byłem dobrze zapowiadającym się leśnikiem. Moje życie zaczęło się jednak walić z powodu skłonności do nadużywania alkoholu. Pozostawiłem moje dotychczasowe zainteresowania: aikido i naukę gry na instrumentach. Na moich ustach coraz częściej gościły przekleństwa i wulgaryzmy. Pojawił się w moich myślach pomysł, by wstąpić do Legii Cudzoziemskiej, rozmyślałem o ucieczce z kraju. Pewnego zimowego wieczoru, w wyziębionej kwaterze, uklęknąłem na podłodze i zawołałem: „Panie Boże! ja nie chcę tej drogi, którą idę. Ty mnie poprowadź bo moja droga nie wiem dokąd mnie zaprowadzi”.

Panie Boże! ja nie chcę tej drogi, którą idę.
Ty mnie poprowadź bo moja droga nie wiem dokąd mnie zaprowadzi

Tak jak myśliwy ma pewność ustrzelonej zwierzyny, bo oprócz wystrzału, słyszy przytłumiony odgłos kuli uderzającej w cel, tak i ja czułem, że to nie była modlitwa do ściany. Biegałem jak nigdy dotąd do kościoła i na rekolekcje. Moim jedynym pragnieniem było znaleźć to, co włożył w moje serce Bóg podczas tamtej modlitwy. W miesiącu grudniu 1999 roku, w czasie prac zrębowych na powierzchni oddziału 785g leśnictwa Siedlice (nadleśnictwo Trzebież), przy granicy z leśnictwem Tanowo, poznałem Grzegorza, podleśniczego tego leśnictwa. Kiedy tylko się pokazał pracownik z grupy, którą nadzorowałem powiedział mi półgłosem: „Uważaj, to jest baptysta”. Moje zaciekawienie zmieniło się w niechęć, powiedziałem: „Baptysta czy buddysta – to jedna i ta sama kocia wiara”. Niech no tylko zacznie – pomyślałem.

Tego samego dnia podleśniczy zaprosił mnie do siebie do domu, a kolejnego dnia na obiad. Miałem też okazję poznać jego żonę. Coś mi się nie zgadzało. To, czego nie znalazłem w moim kościele, znalazłem w domu biednego leśnika. Nie musieli nic mówić, wystarczyło, że tam byłem. Kiedy sprawdziłem w internecie, w co i jak wierzą baptyści, stwierdziłem, że na pewno nie dałbym sobie rady w dyskusji z nimi na tematy biblijne. Oni jednak ku mojemu zaskoczeniu w czasie spotkania nie kierowali rozmów na tematy związane z Bogiem. Pewnego wieczora, będąc u nich w domu nie wytrzymałem i to ja zapytałem: „A jak wygląda msza w waszym kościele?” Odpowiedzieli, że tego nie da się opowiedzieć, najlepiej jakbym przyszedł i sam zobaczył.

Przyjąłem zaproszenie – wszedłem do ich Domu Modlitwy Kościoła Chrześcijan Baptystów w Szczecinie i już na początku zostałem mile zaskoczony serdecznym powitaniem. Stojąc, obserwowałem wyświetlane teksty pieśni, a po krótkim czasie dołączyłem się do śpiewania.

Większa będzie radość w Niebie z jednego grzesznika,
który się upamięta niż z 99 sprawiedliwych,
którzy nie potrzebują upamiętania

Ewangelia Łukasza 15:7

Wyszedłem z tamtego miejsca radosny w sercu i na twarzy. Nadal jednak nie mogłem zaakceptować tego, jak to możliwe, że taka niewielka gromadka ludzi zna prawdziwego Boga. Przez kolejne trzy dni, Słowem Bożym w tej ewangelicznej społeczności, dzielił się zaproszony kaznodzieja z Koszalina. Po kazaniu zapraszał zgromadzonych do pójścia za Jezusem. Drugiego wieczora wziąłem Biblię na kolana i otworzyła mi się na tekście z Księgi Izajasza: „Szukajcie Pana, dopóki można Go znaleźć, wzywajcie go dopóki jest blisko! Niech bezbożny porzuci swoją drogę, a przestępca swoje zamysły i niech się nawróci do Pana, aby się nad nim zlitował, do naszego Boga gdyż jest hojny w odpuszczaniu”. Tego wieczora położyłem się spać, a następnego dnia podjąłem decyzję, aby pójść za Panem Jezusem, co też uczyniłem, prosząc Go, aby przebaczył mi moje grzechy. Prosta modlitwa i tyle radości i łez; „większa będzie radość w Niebie z jednego grzesznika, który się upamięta niż z 99 sprawiedliwych, którzy nie potrzebują upamiętania” (Łukasz 15:7). Bóg za grzech karze śmiercią – Jezus umarł za mój grzech. Kolega widząc i słuchając tego co mówię, powiedział, że musiałem związać się z sektą, bo kto zmienia się w tak krótkim czasie! Wtedy wskazałem mu na apostołów, którzy odpowiadając na słowa Jezusa „Pójdź za mną”, pozostawili natychmiast wszystko, co posiadali, czym się zajmowali i poszli za Nim. Postanowiłem i ja pozytywnie odpowiedzieć na Jego zaproszenie.

(Historia Grzegorz Bielachowicz z książki “Szczęściarz urodzony w PRL-u”)
---------

Zamów nieodpłatny egzemplarz Ewangelii Jana.

Bóg szuka Ciebie – chcesz go odnaleźć?

Zachęcamy do udziału w Studium Biblijnym by sprawdzić jak się rzeczy mają.

Nie marnuj czasu i spotkaj się, by porozmawiać o swojej relacji z żywym Panem Jezusem Chrystusem.

Zapraszamy do rozmowy na naszym Czacie - prawy dolny róg strony

Wesprzyj naszą służbę, jeśli chcesz przyłączyć się do głoszenia ewangelii i propagowania chrześcijańskiego stylu życia.


Serwis internetowy www.ewangelia.pl wykorzystuje pliki cookies, które umożliwiają i ułatwiają Ci korzystanie z jego zasobów. Korzystając z serwisu wyrażasz jednocześnie zgodę na wykorzystanie plików cookies.